Bardzo lubię klimat świątecznych jarmarków. Piękne oświetlenie, cała masa zapachów, które zewsząd docierają do naszego nosa i niebanalne smaki – mógłbym tam przebywać całymi dniami. W sumie to tak czasami robię, bo jak tylko mam okazję to jadę odwiedzić naszych zachodnich sąsiadów, specjalistów od organizacji bożonarodzeniowych jarmarków. U nich te wielkie imprezy odbywają się już od kilkuset lat, praktycznie w każdej miejscowości. W większych miastach natomiast można ich spotkać nawet kilkanaście. Zwiedziłem już jarmarki w Saksonii, byłem w Dreźnie, Bautzen czy Görlitz, nastał czas na Berlin.
Jak na stolicę przystało imprezy się tam odbywające są organizowane z niezłym rozmachem. Są niezwykle różnorodne, każdy znajdzie dla siebie coś do kupienia, zjedzenia, wypicia albo chociaż pooglądania. Są też zupełnie odmienne od tego co my znamy wiec nie krepujcie się i odwiedźcie je kiedyś, nie zawiedziecie się.
Jarmarków w Berlinie jest bardzo dużo i w przeciwieństwie do Drezna są rozrzucone po całym mieście, a nie skumulowane w ścisłym centrum. Na ich odwiedzenie trzeba poświecić trochę czasu dlatego jeśli tylko możecie skorzystajcie z opcji nocowania w tym mieście, wtedy będziecie mogli całkowicie oddać się ucztowaniu i świętowaniu.
Berlin mimo swojej wielkości nie należy do miast szczególnie zakorkowanych, ale i tak najwygodniej poruszać się po nim komunikacją publiczną. Nie tylko dlatego, że na każdym jarmarku czekają na nas pyszne grzane wina i poncze, choć jest to oczywiście bardzo ważny powód.
Najkorzystniej jest zakupić bilet dniowy (lub dłuższy jeśli planujecie taką wizytę). Koszt biletu jednodniowego (Tageskarte) to 6,70 euro. Możecie do woli zmieniać środki lokomocji i podróżować w różnych kierunkach w strefie AB, co oznacza naprawdę spora część Berlina. Chcący spędzić dłuższy czas w Berlinie powinni pomyśleć o Berlin CityTourCard lub Berlin WelcomeCard. To karty, które poza funkcją biletu na komunikacje miejską uprawniają do wielu zniżek lub bezpłatnych wejść do wielu atrakcji turystycznych Berlina. Występują w wersjach 48 i 72 godzinnych oraz 5 dniowych. Ceny różnią się w zależności od wariantu – szczegóły znajdziecie na stronie internetowej www.bvg.de.
Podróżowanie metrem (U-Bahn) jest zdecydowanie najszybsze, ale w okresie świątecznym warto zwiedzić miasto tramwajem lub autobusem. Berlin jest pięknie oświetlony, a z racji ciemności panujących przez popołudnie i wieczór będziecie mogli poobserwować świąteczne dekoracje w całej krasie. Szczególnie warte polecenia są dwie linie autobusowe 100 i 200. To linie przeznaczone specjalnie dla turystów, jeżdżą przez atrakcyjne punkty miasta i można nimi zrobić sobie całkiem przyjemną wycieczkę. Dodatkowo linie te są obsługiwane przez autobusy piętrowe co sprzyja obserwacjom okolicy.
Skoro już jesteście w Berlinie i wiecie jak się po nim poruszać to zajmijmy się najważniejszym, czyli jarmarkami. Jak pisałem wcześniej jest ich całkiem sporo i chciałbym Wam pomóc w podjęciu decyzji, które z nich odwiedzić. Nie byłem jeszcze na wszystkich, ale nic straconego, bo na pewno wrócę do Berlina w okresie świątecznym.
Kilka minut pieszo od Alexanderplatz znajduje się kolejny jarmark - Weihnachtsmarkt vor dem Roten Rathaus. To jarmark położony pomiędzy wieżą telewizyjną, a czerwonym ratuszem. Jest niezwykle ciekawy pod względem kulinarnym, więc choćby z tego powodu warto go odwiedzić. Oferuje wszystko to co spotkacie na berlińskich jarmarkach oraz kilka potraw, które spotykać można w innych regionach tego kraju. Standardem są oczywiście pieczone kiełbaski (Thüringer Bratwurst, Nürnberger Bratwurst), steki z karkówki, Berliner Boulette czy Leberkas. Można je jeść w bułkach (Brötchen, Semmel) lub z frytkami czy innymi rodzajami ziemniaków, bo przecież należy pamiętać, że Berlin to stolica kartofla.
Jak już o ziemniakach mowa możecie spróbować również placków ziemniaczanych (Kartoffelpuffer, Erdäpfelpuffer, Reibekuchen), które jak zauważyłem Berlińczycy z umiłowaniem spożywają w towarzystwie musu jabłkowego. Są nieśmiertelne duszone pieczarki i mięsne potrawki wolno duszone na olbrzymich patelniach, no i oczywiście Currywurst. Są coraz popularniejsze langosze, czosnkowe bagietki z dodatkami oraz pieczone w piecach opalanych drewnem Fladenbrot i Dresdner Handbrot. Jest również nasz bigos, który faktycznie wygląda i pachnie jak nasz :-) Są zupy, przede wszystkim gulaszowe i kartoflanki, czyli te najbardziej treściwe i rozgrzewające – w sam raz na chłodne dni.
Na deser można sobie zafundować coś słodkiego: owoce w czekoladzie, praliny, tony marcepanu, ciasta, pierniczki norymberskie czy też z Pulsnitz. Prażone ziarna, wata cukrowa i pieczone kasztany, a także popularne ostatnio u nas kurtoszkołacze. Ilość jedzenia naprawdę robi wrażenie co oznacza również, że na jarmarku są niesamowite tłumy. Najlepiej odwiedzić go wkrótce po otwarciu (jarmarki bywają otwierane w godz. 11-12), bo wieczorem ciężko jest przejść od wejścia do wejścia. Za pysznym chlebkiem z pieca (Dresdner Handbrot) ustawiła się kolejka ok. 30 chętnych, inne stoiska były też nieźle oblegane, więc komfortu zwiedzania w turystycznym szczycie się nie zazna. Jarmark jest pięknie oświetlony, są na nim karuzele, diabelskie koło i lodowisko.
Gdy już się opuści tłumy zgromadzone na nim można się udać pieszo na kolejny z jarmarków. Tutaj tłoku nie było, a i sam jarmark jakby taki spokojniejszy, ale w sumie całkiem urokliwy. Mowa tutaj o Weihnachtsmarkt am Opernpalais (Nostalgischer Weihnachtsmarkt). Jest mniejszy niż poprzedni, przejścia są szersze, mniej ludzi więc poruszanie się po nim nie sprawiło problemów. Można tam zjeść pyszne placki ziemniaczane, czy napić się bardzo smacznych grzanych win (Glühwein) w przeróżnych smakach. Kto lubi ajerkoniakowe smaki powinien spróbować Eierpunsch, a wszystkim polecam również Feuerzangenbowle. Jest to rodzaj ponczu z czerwonego wytrawnego wina z przyprawami korzennymi, skórką pomarańczową i anyżem. Nad podgrzana miksturą znajdującą się w olbrzymim kotle płonie bryła cukru nasączona rumem, który po skarmelizowaniu kapie sobie do garńca z ponczem, nadając mu charakterystyczny smak. Na jarmarku są również karuzele i scena z imprezami na żywo. Całkiem przyjemnie można spędzić tu czas.
Na kolejny jarmark trzeba już dojechać komunikacją miejską. Kwadrans i znajdziecie się w bardzo efektownym miejscu. WeihnachtsZauber am Gendarmenmarkt to jeden z niewielu festynów, na które wejście wiąże się z opłatami. Nie są wygórowane, bo wstęp kosztuje całe 1 euro. opłaty są przeznaczone na pokrycie kosztów występów na scenie. Muzyka, teatr, kabaret – nawet nie znający języka mogą się tutaj doskonale bawić. Otoczenie placu jest bardzo dostojne więc i sam jarmark jest odrobinę bardziej ekskluzywny niż przaśny, pięknie oświetlony, z białymi namiotami. Sporo z nich jest przeszklonych, zamkniętych i ogrzewanych wiec można w nich spędzić cudownie czas bez całej masy ubrań na sobie. Nie zawsze jest jednak wolne miejsce, wiec może przydać się wcześniejsza rezerwacja.
Produkty, jedzenie i picie dostępne na jarmarku w niczym nie odbiegają od innych dobrych berlińskich jarmarków, taki jarmarkowy standard w dobrym słowa znaczeniu. Możecie zjeść tutaj większość potraw o których pisałem wcześniej, wiec powtarzać się nie będę. Miłośnicy wina znajdą tutaj pyszne grzane wina w całej gamie smaków (truskawka, jagoda, wiśnia, jabłko, gruszka), piwosze tez nie będą zawiedzeni. Łasuchom polecam gorącą czekoladę, smakosze wędlin i serów mogą się zaopatrzyć w porządne regionalne, alpejskie produkty. Jest to jeden z bardziej cenionych jarmarków, bardzo często w zestawieniach typu TOP-10 zajmuje czołowe miejsce. Ze względu na atmosferę tutaj panującą zdecydowanie polecam.
Jak już tutaj jesteśmy możemy przesunąć się na Winterwelt am Potsdamer Platz. Ładnie przyozdobione otoczenie, śliczna choinka - otoczenie jarmarku godne obejrzenia, ale sam jarmark nie zachęca do odwiedzin. Jakoś tak skojarzył mi się z wrocławskim jarmarkiem, czyli na warunki polskie w porządku, ale na niemieckie to niewiele ma do zaoferowania. Jest po drodze do kolejnego punktu programu, więc można zerknąć. Jeśli się na to zdecydujecie to przy okazji zajrzyjcie do Sony Centre, jarmark choć nie duży to przyciąga oko.
Spod budynku Sony Centre można dojechać autobusem do stacji Zoologische Garten. W jej pobliżu znajdują się dwa miejsca godne odwiedzenia. Jedno to jarmark bożonarodzeniowy jak się domyślacie - Weihnachtsmarkt an der Gedächtniskirche. Spacerując miedzy straganami miałem wrażenie, że jestem w Polsce. Słychać praktycznie tylko język polski. Zwiedzających niezbyt dużo, jedzonko i winko naprawdę smaczne i niedrogie. Najbardziej polecam Wam jednak wizytę w budzie serwującej Currywurst, z pysznymi frytkami, ketchupem i majonezem. Symbol Berlina, o którym nawet piosenki powstały znajdziecie w Curry36 znajdującej się przy dworcu, gdzie podjeżdża autobus. Jest to filia jednej z najbardziej znanych knajp z tą kiełbasą. Porcja Currywurst w dwóch rodzajach to piękne zwieńczenie dnia (5 euro za 2 kiełbasy, frytki i dodatki).
Do tej pory poruszaliśmy się bliżej centrum, teraz pojedziemy trochę na ubocze. Niesamowicie efektowny jarmark w odrestaurowanych budynkach przemysłowych - Lucia Weihnachtsmarkt in der Kulturbrauerei. Chyba najbardziej klimatyczny, z pewnością warty do odwiedzenia. Na terenie starego browaru zgromadzono sporo stoisk, przede wszystkim z jedzeniem, ale również z małymi dziełami sztuki. Raczej nie znajdziecie tutaj marnej świątecznej tandety. Są oczywiście berlińskie specjały, ale można spróbować sporo dań i napojów z innych krajów. Komu znudziło się grzane wino może spróbować jego skandynawskiego odpowiednika (Glögg), komu nie odpowiadają tradycyjne wieprzowe wyroby niech skusi się na stek lub kiełbaskę z renifera. Spore kolejki ustawiają się do wielkiego pieca opalanego drewnem, z których co chwilkę wyciągany jest pyszny Fladenbrot w wielu rodzajach. Jarmark nie jest duży, w napiętym kalendarzu imprez wiele czasu nie zajmie, ale z pewnością pozostawi miłe wspomnienia. Jest mała karuzela więc dzieciaki też znajda dla siebie zajęcie.
Ostatnim jarmarkiem jest Weihnachtsmarkt Schloss Charlottenburg. Jarmark średniej wielkości, ale bardzo ładnie położony przed głównym wejściem do zamku Charlottenburg. Sporo stoisk z gastronomią oferujących bardzo smaczne jedzenie. Oprócz kuchni berlińskiej znajdziecie tutaj jedzenie tyrolskie i bawarskie. Jest również spore stoisko oferujące kuchnię węgierską, nie tylko langosza, no i polską, ale ta ostatnia dla mnie osobiście stanowiła rozczarowanie. Dobrze, ze coś takiego w ogóle jest, ale wędzona kiełbasa w bułce to nie jest typowy polski smakołyk. Poza nią były pierogi i bigos, ale cena odstraszała i pewnie dlatego próbujących było niewielu. Zresztą ten ostatni można było spotkać na wielu jarmarkach. Sporym zainteresowaniem cieszyło się stoisko, gdzie na ogniu pieczone były filety z łososia norweskiego. Można je zamówić z frytkami i surówką albo po berlińsku - w bułce (6 euro - w bułce) :-)
Duże kolejki ustawiały się również pod knajpką serwującą alzacki specjał Flammkuchen. To tarta z ciasta chlebowego pieczona z cebulką, boczkiem, serem i śmietaną. Ja skosztowałem tradycyjnej wersji, ale można było wybrać ich kilka (7,50-9,00 euro). Podobne stoiska można było spotkać również na innych jarmarkach, ale tutaj tarta wyglądała zdecydowanie najlepiej i smakowała naprawdę rewelacyjnie. Porcja na przegryzkę dla dwóch osób.
Jarmark ten zwiedzałem w porze obiadowej wiec po opisanym obiedzie załapałem się również na deser. Ogromna kluska drożdżowa na parze polana gęstym sosem waniliowym i gorącym sosem z leśnych owoców (Dampfnudel – 3-4 euro). Z grzańców polecam Glühwein mit Schuß na stoisku bawarskim (3,50 euro). To popularny w Monachium grzaniec z odrobiną rumu. No odrobina to źle napisane, bo byli szczególnie hojni i jedną trzecią kubka stanowił doskonały rum.
Po takim kubeczku poczujecie się rozgrzani przed dalszą wędrówką. Ograniczać Was będzie tylko
Wasza wyobraźnia, bo my tutaj się rozstaniemy. Jarmarków jest jeszcze bez liku więc można w nich spędzić sporo czasu. Możecie odwiedzić największy berliński jarmark Weihnachtsmarkt zwischen Alexanderplatz und Jannowitzbrücke, ale nie spodziewajcie się tam ciszy i spokoju. Spodoba się tam na pewno osobom lubiącym parki rozrywki, bo karuzel i podobnych urządzeń sporo tam ustawiono. Możecie odwiedzić Spandauer Weihnachtsmarkt czyli jarmark w Spandau, odbywający się na starym mieście tej uroczej dzielnicy. Wreszcie możecie się udać do Poczdamu, bo to w sumie blisko i miasto to też trochę ma do zaoferowania w dziedzinie jarmarków. Mam nadzieję, że zachęciłem Was do podróży i może gdzieś tam się spotkamy za rok :-)
Jak na stolicę przystało imprezy się tam odbywające są organizowane z niezłym rozmachem. Są niezwykle różnorodne, każdy znajdzie dla siebie coś do kupienia, zjedzenia, wypicia albo chociaż pooglądania. Są też zupełnie odmienne od tego co my znamy wiec nie krepujcie się i odwiedźcie je kiedyś, nie zawiedziecie się.
Jarmarków w Berlinie jest bardzo dużo i w przeciwieństwie do Drezna są rozrzucone po całym mieście, a nie skumulowane w ścisłym centrum. Na ich odwiedzenie trzeba poświecić trochę czasu dlatego jeśli tylko możecie skorzystajcie z opcji nocowania w tym mieście, wtedy będziecie mogli całkowicie oddać się ucztowaniu i świętowaniu.
Berlin mimo swojej wielkości nie należy do miast szczególnie zakorkowanych, ale i tak najwygodniej poruszać się po nim komunikacją publiczną. Nie tylko dlatego, że na każdym jarmarku czekają na nas pyszne grzane wina i poncze, choć jest to oczywiście bardzo ważny powód.
Najkorzystniej jest zakupić bilet dniowy (lub dłuższy jeśli planujecie taką wizytę). Koszt biletu jednodniowego (Tageskarte) to 6,70 euro. Możecie do woli zmieniać środki lokomocji i podróżować w różnych kierunkach w strefie AB, co oznacza naprawdę spora część Berlina. Chcący spędzić dłuższy czas w Berlinie powinni pomyśleć o Berlin CityTourCard lub Berlin WelcomeCard. To karty, które poza funkcją biletu na komunikacje miejską uprawniają do wielu zniżek lub bezpłatnych wejść do wielu atrakcji turystycznych Berlina. Występują w wersjach 48 i 72 godzinnych oraz 5 dniowych. Ceny różnią się w zależności od wariantu – szczegóły znajdziecie na stronie internetowej www.bvg.de.
Podróżowanie metrem (U-Bahn) jest zdecydowanie najszybsze, ale w okresie świątecznym warto zwiedzić miasto tramwajem lub autobusem. Berlin jest pięknie oświetlony, a z racji ciemności panujących przez popołudnie i wieczór będziecie mogli poobserwować świąteczne dekoracje w całej krasie. Szczególnie warte polecenia są dwie linie autobusowe 100 i 200. To linie przeznaczone specjalnie dla turystów, jeżdżą przez atrakcyjne punkty miasta i można nimi zrobić sobie całkiem przyjemną wycieczkę. Dodatkowo linie te są obsługiwane przez autobusy piętrowe co sprzyja obserwacjom okolicy.
Skoro już jesteście w Berlinie i wiecie jak się po nim poruszać to zajmijmy się najważniejszym, czyli jarmarkami. Jak pisałem wcześniej jest ich całkiem sporo i chciałbym Wam pomóc w podjęciu decyzji, które z nich odwiedzić. Nie byłem jeszcze na wszystkich, ale nic straconego, bo na pewno wrócę do Berlina w okresie świątecznym.
Zapraszam również na wspólne zwiedzanie:
Jarmarki Bożonarodzeniowe w Dreźnie
Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu
Jarmark Bożonarodzeniowy - Wrocław 2014
Ja rozpocząłem swoje zwiedzanie od jarmarku na Alexanderplatz ze względu na położenie blisko hotelu, w którym się zatrzymałem. To typowy jarmark niemiecki niczym specjalnie nie wyróżniający się. Szczerze mówiąc jeśli nie jesteście w pobliżu to nie musicie się na siłę tutaj wybierać. No chyba, że kuszą Was zakupy w pobliskich galeriach handlowych (Alexa, Galeria Kaufhof). Grzańce, pieczone kiełbaski, langosze, Fladenbrot (płaski chlebek z nadzieniem pieczony w kamiennym piecu), karuzela i cała masa towarów rodem z naszych bazarów – tak szybko można scharakteryzować ten jarmark. Jest również lodowisko i karuzela. Jeden sklepik jest naprawdę warty obejrzenia, a w nim kilkaset wzorów bombek choinkowych w przeróżnych kształtach, nawet związanych z kulinariami. Jeśli lubicie takie świąteczne bibelotki to jednak wygospodarujcie trochę czasu, bo można się tam zapomnieć...
Kilka minut pieszo od Alexanderplatz znajduje się kolejny jarmark - Weihnachtsmarkt vor dem Roten Rathaus. To jarmark położony pomiędzy wieżą telewizyjną, a czerwonym ratuszem. Jest niezwykle ciekawy pod względem kulinarnym, więc choćby z tego powodu warto go odwiedzić. Oferuje wszystko to co spotkacie na berlińskich jarmarkach oraz kilka potraw, które spotykać można w innych regionach tego kraju. Standardem są oczywiście pieczone kiełbaski (Thüringer Bratwurst, Nürnberger Bratwurst), steki z karkówki, Berliner Boulette czy Leberkas. Można je jeść w bułkach (Brötchen, Semmel) lub z frytkami czy innymi rodzajami ziemniaków, bo przecież należy pamiętać, że Berlin to stolica kartofla.
Jak już o ziemniakach mowa możecie spróbować również placków ziemniaczanych (Kartoffelpuffer, Erdäpfelpuffer, Reibekuchen), które jak zauważyłem Berlińczycy z umiłowaniem spożywają w towarzystwie musu jabłkowego. Są nieśmiertelne duszone pieczarki i mięsne potrawki wolno duszone na olbrzymich patelniach, no i oczywiście Currywurst. Są coraz popularniejsze langosze, czosnkowe bagietki z dodatkami oraz pieczone w piecach opalanych drewnem Fladenbrot i Dresdner Handbrot. Jest również nasz bigos, który faktycznie wygląda i pachnie jak nasz :-) Są zupy, przede wszystkim gulaszowe i kartoflanki, czyli te najbardziej treściwe i rozgrzewające – w sam raz na chłodne dni.
Na deser można sobie zafundować coś słodkiego: owoce w czekoladzie, praliny, tony marcepanu, ciasta, pierniczki norymberskie czy też z Pulsnitz. Prażone ziarna, wata cukrowa i pieczone kasztany, a także popularne ostatnio u nas kurtoszkołacze. Ilość jedzenia naprawdę robi wrażenie co oznacza również, że na jarmarku są niesamowite tłumy. Najlepiej odwiedzić go wkrótce po otwarciu (jarmarki bywają otwierane w godz. 11-12), bo wieczorem ciężko jest przejść od wejścia do wejścia. Za pysznym chlebkiem z pieca (Dresdner Handbrot) ustawiła się kolejka ok. 30 chętnych, inne stoiska były też nieźle oblegane, więc komfortu zwiedzania w turystycznym szczycie się nie zazna. Jarmark jest pięknie oświetlony, są na nim karuzele, diabelskie koło i lodowisko.
Gdy już się opuści tłumy zgromadzone na nim można się udać pieszo na kolejny z jarmarków. Tutaj tłoku nie było, a i sam jarmark jakby taki spokojniejszy, ale w sumie całkiem urokliwy. Mowa tutaj o Weihnachtsmarkt am Opernpalais (Nostalgischer Weihnachtsmarkt). Jest mniejszy niż poprzedni, przejścia są szersze, mniej ludzi więc poruszanie się po nim nie sprawiło problemów. Można tam zjeść pyszne placki ziemniaczane, czy napić się bardzo smacznych grzanych win (Glühwein) w przeróżnych smakach. Kto lubi ajerkoniakowe smaki powinien spróbować Eierpunsch, a wszystkim polecam również Feuerzangenbowle. Jest to rodzaj ponczu z czerwonego wytrawnego wina z przyprawami korzennymi, skórką pomarańczową i anyżem. Nad podgrzana miksturą znajdującą się w olbrzymim kotle płonie bryła cukru nasączona rumem, który po skarmelizowaniu kapie sobie do garńca z ponczem, nadając mu charakterystyczny smak. Na jarmarku są również karuzele i scena z imprezami na żywo. Całkiem przyjemnie można spędzić tu czas.
Na kolejny jarmark trzeba już dojechać komunikacją miejską. Kwadrans i znajdziecie się w bardzo efektownym miejscu. WeihnachtsZauber am Gendarmenmarkt to jeden z niewielu festynów, na które wejście wiąże się z opłatami. Nie są wygórowane, bo wstęp kosztuje całe 1 euro. opłaty są przeznaczone na pokrycie kosztów występów na scenie. Muzyka, teatr, kabaret – nawet nie znający języka mogą się tutaj doskonale bawić. Otoczenie placu jest bardzo dostojne więc i sam jarmark jest odrobinę bardziej ekskluzywny niż przaśny, pięknie oświetlony, z białymi namiotami. Sporo z nich jest przeszklonych, zamkniętych i ogrzewanych wiec można w nich spędzić cudownie czas bez całej masy ubrań na sobie. Nie zawsze jest jednak wolne miejsce, wiec może przydać się wcześniejsza rezerwacja.
Produkty, jedzenie i picie dostępne na jarmarku w niczym nie odbiegają od innych dobrych berlińskich jarmarków, taki jarmarkowy standard w dobrym słowa znaczeniu. Możecie zjeść tutaj większość potraw o których pisałem wcześniej, wiec powtarzać się nie będę. Miłośnicy wina znajdą tutaj pyszne grzane wina w całej gamie smaków (truskawka, jagoda, wiśnia, jabłko, gruszka), piwosze tez nie będą zawiedzeni. Łasuchom polecam gorącą czekoladę, smakosze wędlin i serów mogą się zaopatrzyć w porządne regionalne, alpejskie produkty. Jest to jeden z bardziej cenionych jarmarków, bardzo często w zestawieniach typu TOP-10 zajmuje czołowe miejsce. Ze względu na atmosferę tutaj panującą zdecydowanie polecam.
Jak już tutaj jesteśmy możemy przesunąć się na Winterwelt am Potsdamer Platz. Ładnie przyozdobione otoczenie, śliczna choinka - otoczenie jarmarku godne obejrzenia, ale sam jarmark nie zachęca do odwiedzin. Jakoś tak skojarzył mi się z wrocławskim jarmarkiem, czyli na warunki polskie w porządku, ale na niemieckie to niewiele ma do zaoferowania. Jest po drodze do kolejnego punktu programu, więc można zerknąć. Jeśli się na to zdecydujecie to przy okazji zajrzyjcie do Sony Centre, jarmark choć nie duży to przyciąga oko.
Spod budynku Sony Centre można dojechać autobusem do stacji Zoologische Garten. W jej pobliżu znajdują się dwa miejsca godne odwiedzenia. Jedno to jarmark bożonarodzeniowy jak się domyślacie - Weihnachtsmarkt an der Gedächtniskirche. Spacerując miedzy straganami miałem wrażenie, że jestem w Polsce. Słychać praktycznie tylko język polski. Zwiedzających niezbyt dużo, jedzonko i winko naprawdę smaczne i niedrogie. Najbardziej polecam Wam jednak wizytę w budzie serwującej Currywurst, z pysznymi frytkami, ketchupem i majonezem. Symbol Berlina, o którym nawet piosenki powstały znajdziecie w Curry36 znajdującej się przy dworcu, gdzie podjeżdża autobus. Jest to filia jednej z najbardziej znanych knajp z tą kiełbasą. Porcja Currywurst w dwóch rodzajach to piękne zwieńczenie dnia (5 euro za 2 kiełbasy, frytki i dodatki).
Do tej pory poruszaliśmy się bliżej centrum, teraz pojedziemy trochę na ubocze. Niesamowicie efektowny jarmark w odrestaurowanych budynkach przemysłowych - Lucia Weihnachtsmarkt in der Kulturbrauerei. Chyba najbardziej klimatyczny, z pewnością warty do odwiedzenia. Na terenie starego browaru zgromadzono sporo stoisk, przede wszystkim z jedzeniem, ale również z małymi dziełami sztuki. Raczej nie znajdziecie tutaj marnej świątecznej tandety. Są oczywiście berlińskie specjały, ale można spróbować sporo dań i napojów z innych krajów. Komu znudziło się grzane wino może spróbować jego skandynawskiego odpowiednika (Glögg), komu nie odpowiadają tradycyjne wieprzowe wyroby niech skusi się na stek lub kiełbaskę z renifera. Spore kolejki ustawiają się do wielkiego pieca opalanego drewnem, z których co chwilkę wyciągany jest pyszny Fladenbrot w wielu rodzajach. Jarmark nie jest duży, w napiętym kalendarzu imprez wiele czasu nie zajmie, ale z pewnością pozostawi miłe wspomnienia. Jest mała karuzela więc dzieciaki też znajda dla siebie zajęcie.
Ostatnim jarmarkiem jest Weihnachtsmarkt Schloss Charlottenburg. Jarmark średniej wielkości, ale bardzo ładnie położony przed głównym wejściem do zamku Charlottenburg. Sporo stoisk z gastronomią oferujących bardzo smaczne jedzenie. Oprócz kuchni berlińskiej znajdziecie tutaj jedzenie tyrolskie i bawarskie. Jest również spore stoisko oferujące kuchnię węgierską, nie tylko langosza, no i polską, ale ta ostatnia dla mnie osobiście stanowiła rozczarowanie. Dobrze, ze coś takiego w ogóle jest, ale wędzona kiełbasa w bułce to nie jest typowy polski smakołyk. Poza nią były pierogi i bigos, ale cena odstraszała i pewnie dlatego próbujących było niewielu. Zresztą ten ostatni można było spotkać na wielu jarmarkach. Sporym zainteresowaniem cieszyło się stoisko, gdzie na ogniu pieczone były filety z łososia norweskiego. Można je zamówić z frytkami i surówką albo po berlińsku - w bułce (6 euro - w bułce) :-)
Duże kolejki ustawiały się również pod knajpką serwującą alzacki specjał Flammkuchen. To tarta z ciasta chlebowego pieczona z cebulką, boczkiem, serem i śmietaną. Ja skosztowałem tradycyjnej wersji, ale można było wybrać ich kilka (7,50-9,00 euro). Podobne stoiska można było spotkać również na innych jarmarkach, ale tutaj tarta wyglądała zdecydowanie najlepiej i smakowała naprawdę rewelacyjnie. Porcja na przegryzkę dla dwóch osób.
Jarmark ten zwiedzałem w porze obiadowej wiec po opisanym obiedzie załapałem się również na deser. Ogromna kluska drożdżowa na parze polana gęstym sosem waniliowym i gorącym sosem z leśnych owoców (Dampfnudel – 3-4 euro). Z grzańców polecam Glühwein mit Schuß na stoisku bawarskim (3,50 euro). To popularny w Monachium grzaniec z odrobiną rumu. No odrobina to źle napisane, bo byli szczególnie hojni i jedną trzecią kubka stanowił doskonały rum.
Po takim kubeczku poczujecie się rozgrzani przed dalszą wędrówką. Ograniczać Was będzie tylko
Wasza wyobraźnia, bo my tutaj się rozstaniemy. Jarmarków jest jeszcze bez liku więc można w nich spędzić sporo czasu. Możecie odwiedzić największy berliński jarmark Weihnachtsmarkt zwischen Alexanderplatz und Jannowitzbrücke, ale nie spodziewajcie się tam ciszy i spokoju. Spodoba się tam na pewno osobom lubiącym parki rozrywki, bo karuzel i podobnych urządzeń sporo tam ustawiono. Możecie odwiedzić Spandauer Weihnachtsmarkt czyli jarmark w Spandau, odbywający się na starym mieście tej uroczej dzielnicy. Wreszcie możecie się udać do Poczdamu, bo to w sumie blisko i miasto to też trochę ma do zaoferowania w dziedzinie jarmarków. Mam nadzieję, że zachęciłem Was do podróży i może gdzieś tam się spotkamy za rok :-)
Zazdroszcze!! A jednocześnie dziękuję za pokazanie tylu zdjęć.. miło nie wychodząc z domu zwiedzać Berlin ;)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt i... Wielu wielu podróży życzę w nadchodzącym Roku
Dziękuję bardzo za cudowne życzenia.
UsuńRównież życzę wspaniałych i przede wszystkim smacznych Świąt...
I niech ten Nowy Rok będzie jeszcze lepszy od tego, który zbliża się ku końcowi :-)
Nie ukrywam, że czekałam na ten post :) Deser, o którym piszesz wygląda smakowicie. Bardzo podoba mi się stoisko z foremkami do ciastek, mam przyjaciółkę, która je kolekcjonuje i posiada chyba z miliard różnych wzorów. Berlin o tej porze roku prezentuje się wspaniale!
OdpowiedzUsuńTo się w końcu doczekałaś Domi :-)
UsuńWszystko było naprawdę pyszne. Nie sądziłem, że świąteczny Berlin mi się tak spodoba, bo wcześniej mnie nie oczarował (a Ciebie jak pamiętam bardzo). Zdecydowanie polecam właśnie teraz - pięknie oświetlony, nastrojowy.
Ależ tu klimatycznie - fantastyczne te zdjęcia. Jedzenie wygląda mega apetycznie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze się podobają. Jedzenie było naprawdę wyśmienite. Szkoda, że mam tylko jeden żołądek i skromny portfel, bo naprawdę wiele potraw pozostało na następny raz :-)
UsuńChciałabym teraz tam być... Tyle różnych smakołyków w jednym miejscu i jeszcze do tego ta świąteczna atmosfera... można się rozmarzyć :)
OdpowiedzUsuńNie tylko można, ale nawet powinno się rozmarzyć :-)
UsuńCo ciekawe mimo ogromnej ilości ludzi i płynącej strumieniami gotówki nie czułem "komerchy" tak jak czasem u nas...
DZIĘKUJĘ !!!! DZIĘKUJĘ ZA POKAZANIE TYLU WSPANIAŁYCH, ZACHĘCAJĄCYCH DO ODWIEDZENIA JARMARKU ZDJĘĆ.ZDECYDOWANIE ZABIERAM W TYM ROKU MOJĄ RODZINKĘ! POZDRAWIAM, Z WYRAZAMI WDZIĘCZNOŚCI!
OdpowiedzUsuńNo to życzę udanego pobytu. ja tez jadę ponownie :-)
UsuńWitam! Planuję wybrać się w tym roku na początku grudnia ze znajomymi do Berlina, dziękuję za super przewodnik bo jarmarkach :) Czy byłbyś w stanie powiedzieć gdzie można znaleźć jakieś stosunkowo tanie miejsce na nocleg? (byleby się umyć i przespać ;) ).
OdpowiedzUsuńZ góry dziękuję i pozdrawiam!
Ciężko powiedzieć za ile jest tanio :-)
UsuńWarto zerknąć na portale typu booking.com, hotels.com i poszukać hotelu albo hostelu. Dla Berlina ok 20 euro za osobę to dobra cena. Trzeba tylko pamiętać, że grudzień już na dniach i miejsc coraz mniej, a cena rośnie...
Witam serdecznie. Dziękuję za wstawienie zdjęć, cudowna atmosfera świąt bez wychodzenia z domu :-) Ja również w grudniu wybieram się do Berlina i w związku z tym mam pytanie o te śliczne kubeczki ze zdjęć. Na którym jarmarku Pan je zakupił i mniej więcej w jakiej cenie ? Cudne ..... pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKażdy jarmark ma inny kubek i one raczej się zmieniają każdej zimy. Gdy kupuje się wino to płaci się kaucję za kubek (2-4 euro) i wtedy można podjąć decyzję, czy kubek zwracamy czy sobie go zostawiamy.
UsuńZdjęcia kubków są przy tekście o danym jarmarku, pierwszy jest z Gendarmenmarkt, kolejny z Schloss Charlottenburg
Witam. Czy jarmarki w Berlinie odbywają się również w niedziele - np. 30.11.2014r.? Z góry dziękuję za info. Pozdrawiam. Magda.
OdpowiedzUsuńOczywiście, odbywają się przez cały tydzień. Jarmarki działają od godz. 10.00 lub 12.00 (w zależności od jarmarku) aż do 22.00. Sklepy są zamknięte, poza 7.12 i 21.12.2014r.
UsuńMiłego zwiedzania...
Dzięki za wyczerpujący wpis.
OdpowiedzUsuńW ten weekend wybieram się Berlina, ale niestety tylko na jeden dzień. Na pewno nie zdążę odwiedzić wszystkich miejsc, które wymieniłeś... A szkoda...
Pozdrawiam.
Na pewno nie, ja jadę po raz kolejny, aby zobaczyć to co przez ubiegłoroczny weekend nie dałem rady. Polecam WeihnachtsZauber am Gendarmenmarkt, Weihnachtsmarkt Schloss Charlottenburg i Lucia Weihnachtsmarkt in der Kulturbrauerei. To wystarczy, aby zechcieć tu wrócić :-)
UsuńWłaśnie się tak zastanawiam, czy nie skoczyć w tym roku do Berlina na jarmark:) Dzieciom pokazać, byłoby super!
OdpowiedzUsuńNa pewno :-) Ja właśnie jestem w Berlinie i jest przednio. Faja pogoda, dobre jedzenie i wspaniały klimat. Pozdrawiam :-)
UsuńPs. Dla dzieciaków polecam Wintertraum am Alexa
Dziękujemy za bardzo ciekawy opis berlińskich jarmarków. My byliśmy w Norymberdze - ale jeszcze przed otwarciem. Już ilość straganów i budek robi wrażenie. Na drugi rok jedziemy albo do Norymbergi albo do Berlina!!
OdpowiedzUsuńJarmark w Norymberdze jest rzeczywiście spory i piękny. Pewnie za sprawą tego, że sama Norymberga jest śliczna i stargany w takim otoczeniu nabierają blasku.
UsuńBerlin ma jednak przewagę nad innymi miastami - ilość jarmarków, co przekłada się na różnorodność. Trzeba zaliczyć i Norymbergę i Berlin ;-) A po drodze jeszcze Drezno :-D
Jutro wybieram sie do Berlina. Dziekuje za wskazówki dotyczące jarmarków, mam nadzieje ze uda mi sie kilka odwiedzić.
OdpowiedzUsuńNiedługo ( 14 grudnia xd ) wybieram się na wycieczkę szkolną do Berlina i mamy odwiedzić te jarmarki a te zdjęcia i opisy sprawiły że nie mogę się już doczekać :D ! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcający reportaż i piękne zdjęcia. Ma Pan wiedzę, od kiedy jarmarki berlińskie ruszają w tym roku?
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis, dziękuję! Na pewno bardzo pomoże Nam zaplanować Naszą pierwszą wizytę na jarmarkach w Berlinie. Jednak zastanawiamy się czy wystarczy Nam 24h. Dasz proszę znać jak rozłożyłeś w czasie zwiedzanie? Napisz proszę w jakich godzinach zwiedzałeś i ile Ci to zajęło. Wielkie dzięki!
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam być na takim jarmarku, ale na razie to poza moim zasięgiem
OdpowiedzUsuńMoze ktos wie jak nazywa sie potrawa z jarmarku na Alexander Platz? Jest to bułka a wnia jest wlozyne mieso ktore przypomina wygladem n polskiego kotleta mielonego! Kosztuje okolo 4 euro
OdpowiedzUsuńW takich miejscach kupi się tego typu droższe gorzelnicze - https://alembik.eu/94-drozdze-gorzelnicze-gorzelniane
OdpowiedzUsuńCzy tylko online? A jeśli są stacjonarnie, to w jakiej cenie?