Już w weekend obiecany post o mojej węgierskiej, krótkiej wycieczce, a dziś kolejny przepis rodem z węgierskiej kuchni.
Leczo to danie znane niemal każdemu. Nie każdy jednak kojarzy je z Węgrami, dla wielu z nas to podstawowe, polskie danie w czasach gdy na naszych działkach cukinia i kabaczek rosną jak szalone. Ale leczo to nie tylko Polska i Węgry, to także Czechy, Słowacja, Austria i Chorwacja. Każdy z tych krajów ma swoje wariacje na jego temat, właśnie wariacje bo nie ukrywajmy leczo jest tylko jedno. Daleko mi do kulinarnej i jakiejkolwiek innej ortodoksyjności, kombinowanie, zmienianie to wręcz obowiązek, ale granice gdzieś tam nadal istnieją i polskie "leczo" dawno je przekroczyło.
Węgierskie, czyli oryginalne Lecsó to nie "zupa", rzadki sos z rozgotowanej cukinii, pieczarek i papryki. Co więcej nie ma w nim cukinii, kabaczka czy patisona, także "bigos z kabaczka" jak bywa taka potrawa u nas nazywany nie ma nic wspólnego z leczo. Nasze leczo, poza konsystencją, bardziej przypomina francuskie ratatouille i wolałbym je właśnie tak nazywać.
Leczo to przede wszystkim warzywa tylko z odrobiną sosu. To minimalizm, a nie przepych. To ugotowane, ale sprężyste, stawiające opór zębom kawałki papryki oblepione sosem z podduszonych pomidorów. W podstawowej wersji składa się tylko z cebuli, papryki i pomidorów. Tylko i aż, bo to w zupełności wystarczy. Wszystko usmażone na odpowiednim tłuszczu - najlepiej smalcu, do tego wspaniała słodka, sproszkowana papryka. Tak przygotowane, może stanowić samodzielnie danie, ale również doskonale nada się jako dodatek do smażonego mięsa. Z dodatkami to już pełen wypas i nic więcej nie potrzeba ;-)
A dodatki? Może być znana z naszych wersji kiełbasa, ale nie tłusta śląska, bo powinna być to kiełbasa paprykowa. Może być również ryż, boczek lub rozkłócone jajko - to już nie jest taka oczywista oczywistość ;-)
Co do rodzajów papryki panuje zupełna dowolność. Węgrzy nie jedzą tak ostro jak nam się wydaje, więc z reguły wybierają łagodne wersje tego warzywa. Najczęściej spotyka się paprykę białą, ale nic nie stoi na przeszkodzie aby wymieszać kolory. Będzie smacznie i ładnie :-)
Tłuszcz do smażenia?? Spróbujcie smalcu, nie ma co kręcić nosem. Porządny smalec nada tej potrawie niesamowity smak, uwierzcie. Najlepiej żeby był to smalec z mangalicy, to taka węgierska świnka, mocno futrzasta. Jeśli nie starczy Wam odwagi to polecam olej słonecznikowy, to również węgierski specjał. Po drodze do Budapesztu można spotkać niesamowite pola słoneczników - coś wspaniałego !
Tak przygotowane leczo doskonale nadaje się do zamrożenia, zapakowane wcześniej w woreczki lub plastikowe pojemniki. Będzie doskonałą bazą do pörkölt zimową porą...
Składniki:
- 500g papryki (u mnie biała i czerwona)
- 300g dojrzałych, mięsistych pomidorów
- 1 mała cebula
- 150g węgierskiej kiełbasy paprykowej
- 1 łyżka słodkiej papryki w proszku
- 1 łyżka koncentratu pomidorowego (opcjonalnie, gdy na pomidory nie jest sezon)
- smalec - do smażenia
- sól, świeżo zmielony czarny pieprz - do smaku