Takie placuszki (kotleciki) już od dawna za mną chodziły. Mimo, że robiłem je już nie raz, w tym roku jeszcze nie miałem okazji. Rodzice przygotowywali podobne panierowane kotlety, lecz ja urozmaiciłem je dodatkowymi dobrociami zapiekanymi w piekarniku.
Czas ich przygotowania jest króciutki, ale jeszcze długo po spożyciu wspomina się ten niezwykły aromat. Smakują doskonale na ciepło i na zimno, na obiad (kolację) jak też jako przystawka na przyjęciu. Spróbujcie póki cukinia jest młodziutka.
Składniki (16 sztuk):
- 1 średnia cukinia
- 1 pomidor malinowy
- 1 cebula
- 2 jajka
- 150 g sera zółtego
- 2/3 szklanki bułki tartej
- 1/2 szklanki mąki
- olej do smażenia
- sól, pieprz - do smaku
- do posypania: ulubione ziółka i przyprawy; u mnie - curry, czubrica czerwona, czubrica zielona, czosnek niedźwiedzi
Piekarnik nagrzać do temperatury 180 stopni, blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia.
Cukinię pokroić w plastry grubości ok.1 cm. Plastry cukinii przyprawić solą i pieprzem, opanierować w mące, jajku i bułce, następnie usmażyć na oleju. Odsączyć z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku.
Usmażone plastry cukinii ułożyć na blaszce do pieczenia, na nich ułożyć w kolejności plasterki cebuli, pomidora i sera żółtego. Ser posypać ulubionymi ziołami lub przyprawami - ja posypałem każdym rodzajem po 4 sztuki. Całość zapiekać w piekarniku ok. 10 minut, do momentu, aż ser się roztopi.
Smacznego :-)
Zapiekankowym łakomczuchom polecam również:
Właśnie takie jedzonko dzisiaj za mną chodziło...
OdpowiedzUsuńTo pozwól,żeby doszło ;-)
UsuńŚwietny pomysł :) Nigdy nie wpadłabym na to, żeby zapiekać te placki.
OdpowiedzUsuńTakie smażone panierowane plastry cukinii kojarzą mi się z dzieciństwem :) Chociaż wtedy zazwyczaj był to kabaczek :) Fajny pomysł z zapieczeniem pod serową pierzynką, z serem wszystko smakuje dobrze ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też bywał z reguły kabaczek, chociaż przyznam się, ze wielkiej różnicy miedzy nimi nie zauważam ;-)
UsuńI tu się zgodzę, że z roztopionym serem nic nie może być złe...
Fajny pomysł. I pomidory malinowe- moja miłość;)
OdpowiedzUsuńmiłej niedzieli!
Malinowe to zupełnie inna bajka niż zwykłe, również za nimi szaleję...
UsuńMiłego dnia :-)
pysznie Ci to wyszło!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to.
OdpowiedzUsuńMnie takie placuszki przygotował po raz pierwszy mój M. Z tą różnicą, że są w półksiężyce bo M. usuwa zawsze pestki z cukinii twierdząc, że są odpowiedzialne za gorzki smak. I tu się spieramy, bo nigdy tej gorzkości nie doświadczyłam, a jak u Ciebie w tej kwestii?
OdpowiedzUsuńosobiście mogłabym niemal wszystkie potrawy zapiekać z dodatkiem sera na wierzchu :) pyszne placki!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to tak troszkę tego wszystkiego za dużo... Placuszki są świetne same w sobie, ewentualnie z dodatkiem śmietanki i szczypiorku czy natki pietruszki, a do tego kolorowe sałaty i vinegret.
OdpowiedzUsuńAkceptuję danie w akcji psiankowatej z uwagi na mojego ulubionego pomidora malinowego ;) Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńMiło mi :-)
Usuń