Na dziś zaplanowałem dla Was francuską bagietkę. Hmm, w sumie to nie wiem czy można nazwać ją francuską skoro upiekłem ją we Wrocławiu, ale w zamyśle miała choć trochę przypominać swój pierwowzór znad Sekwany.
Muszę powiedzieć, że już w chwili gdy wyciągałem bagietki z piekarnika pożałowałem, że nie zrobiłem podwójnej porcji. Bagietki są pachnące, chrupiące, nie mogłem się powstrzymać od zjedzenia kromki z masłem, mimo że nie smaruję pieczywa od wielu lat.
Te bagietki mają niestety jedną wadę. Ochotę na nie trzeba nabrać dwa dni przed ich spożywaniem, bo ciasto spędzi tyle czasu w lodówce powolutku sobie wyrastając. Właśnie takie ciasto lubię, rosnące powoli w niskiej temperaturze, zarówno w przypadku pizzy jak i pieczywa. Takie wolno rosnące ciasto ma też zaletę w stosunku do innych bagietkowych przepisów. Rewelacyjnie się wyrabia oraz formuje i nie uzależnia wyglądu końcowego produktu od posiadania specjalnych form.
Składniki (3 bagietki):
- 500 g mąki pszennej chlebowej
- 3/4 łyżki drożdży instant
- 1 łyżeczka soli
- 250 ml ciepłej wody
- oliwa do wysmarowania miski
Mąkę wymieszać z solą i drożdżami, wlać wodę i zarobić ciasto. Wyłożyć je na stolnicę i podsypując lekko mąką wyrabiać ciasto przez 10 minut - ma być jednolite i elastyczne. Umieścić ciasto w wysmarowanej oliwą misce, nakryć folią spożywczą i odstawić do lodówki na 24 godziny.
Następnego dnia ciasto wyciągnąć z lodówki, podzielić na trzy części i uformować trzy bagietki o długości około 30-35 cm. Umieścić je na posypanym mąką papierze do pieczenia i nakryć folią spożywczą wysmarowaną oliwą, a następnie ściereczką. Bagietki wstawić z powrotem do lodówki na 12 godzin.
Po upływie tego czasu wyciągnąc bagietki z lodówki i nagrzać piekarnik do temperatury 240 stopni. Na spodzie piekarnika umieścic blaszkę z dwiema szklankami wody. Jeśli bagietki nie zachowały doskonałej formy mozna je lekko poprawić, następnie ponacinać je nożem oraz posypać mąką. Włożyć do piekarnika i piec 15-20 minut. Po wyciagnieciu ostudzic na kratce.
Smacznego :-)
Piękne po prostu
OdpowiedzUsuńTo ja się bezczelnie wpraszam na taką francuską bagietkę do Wrocławia :)
OdpowiedzUsuńJak przyjedziesz z kawałkiem tarty to nie będzie bezczelnie ;-P
UsuńAle czy z tartą, czy też bez i tak zapraszam :-)
No...w przyszłym tygodniu we Wrocławiu takie sporo grono blogerek zagości...szykuj bagiety i ruszymy na podbój Starówki :)
UsuńŚwietnie wyglądają :) Kurcze, muszę się zaopatrzyć w końcu w formę do bagietek, bo niestety próbowałam już wszystkiego i nigdy nie wychodzą w takim ładnym kształcie.
OdpowiedzUsuńTe są pieczone bez formy, to zaleta tego ciasta.
UsuńA formę właśnie nabyłem i będę wkrótce działał :-)
Jakie urocze!
OdpowiedzUsuńAle się przyczepię, bo jak mają być francuskie, to powinny być: cieńsze, dłuższe, jaśniejsze i mieć świecącą skórkę :)
Dla mnie wystarczą polskie - dobre, bo polskie. Nie muszą być wcale francuskie, ważne by były smaczne i dobrze wyglądały tak jak te Twoje.
Z pozdrowieniami,
Edith
Francuskie, a to nie oznacza paryskie ;-) Francuskie one są, bo są robione na podstawie przepisu pewnej francuskiej piekarni, wiec jakieś ziarnko prawdy w tym jest :-D.
UsuńDługości 70 cm niestety nie zaserwuję Ci, bo mój piekarnik nie przyjmie takiej bagiety. No chyba, że zwinę ją w precla, ale wtedy znów nie będzie francuska ;-P
Cieńsze raczej nie, bo typowa bagietka ma 6 cm wysokości i u mnie było podobnie. Jest też jeszcze cieńsza bułka, która nazywa się la ficelle.
Co do reszty "zarzutów" to nic nie wymyślę ;-) To czepianie się spowodowało, że zgłodniałem...
Miłego dnia Edith :-)
Oj, to nie były wcale zarzuty tylko takie uwagi na boku. Przecież napisałam, że mi się podobają!!!
UsuńA o tym, że przepis pochodzi z Francji to nie napisałeś ani słowa :)
Miłego wieczoru :)
Wiem, że nie zarzuty, dlatego napisałem "zarzuty" ;-)
UsuńNapisałem, że bagietki francuskie, to musi być z Francji :-D
I wiem, że Ci się podobają, ja się nic nie złoszczę...
We Wrocku duchota straszna, więc będzie miło jak się ochłodzi. Pozdrowionka.
Wyglądają obłędnie :D Chyba przecierpię te 2 dni czekania i też takie upiekę :)
OdpowiedzUsuńWarto czekać, ale zrób od razu podwójną porcję!
UsuńTe Twoje bagietki wyglądają wspaniale! Z masełkiem... I nic więcej nie potrzeba:)
OdpowiedzUsuńI ja niczym ich nie zaśmiecałem, tylko doskonałe masełko do tego.
UsuńDelicious! :)
OdpowiedzUsuńMerci :-)
UsuńJa też lubię wypieki wyrastajace w lodówce. Bagietki jeszcze nie odważyłąm sie żrobić w warunkach domowych...ale takie wpisy jak ten dodają odwagi! :)
OdpowiedzUsuńNo to do roboty :-) Naprawdę łatwo się robią i wiele pracy przy nich nie ma.
UsuńBardzo mi się podoba i mam ogromną ochotę ją zrobić :-)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę pyszna, więc spróbuj!
UsuńBagietka pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńNo nie, ja taka bagietke zjadlabym jeszcze ciepla z samym maslem i nie oddala nikomu ;) Jak juz zrobisz gazpacho, to bedzie ona idealnym dodatkiem ;)
OdpowiedzUsuńJak kroiłem to parzyła jeszcze palce. Przy takich zapachach ciężko się powstrzymać :-)
Usuńwyglądają idealnie, jak te z piekarni! ;) a takie prosto z pieca muszą być rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńNo prosto z piekarnika są prześwietne, ale mroziłem je również i po rozmrożeniu są jak świeże.
Usuń41 yr old Business Systems Development Analyst Tessa Marlor, hailing from Keswick enjoys watching movies like Chapayev and Wood carving. Took a trip to Madriu-Perafita-Claror Valley and drives a Corvette. Idz do tej stronie
OdpowiedzUsuń