Ten ptak chodził za mną już miesiącami. I to czasem prawie dosłownie, bo mam za oknem współlokatora - pięknego, dorodnego i kolorowego bażanta (nazywam go pieszczotliwie Koleżką) :-D
Często towarzyszy mi gdy biegam albo spaceruje pod moim domem ze swoimi dwoma kurami. Znaczy się jest ich tam wielu, ale nie rozróżniam ich, więc każdego nazywam tak samo :-)
Już dawno miałem ochotę zaprosić go do domu na mały obiad, ale jakoś nie było ku temu okazji ;-) Tak się jednak zdarzyło, że wpadł mi w ręce jego szkocki członek rodziny. Młodziutki dziki bażant aż się wprosił na obiad. Skoro szkocki to poszukałem inspiracji w kuchni brytyjskiej, która to (jak się okazało) sama znalazła ją w Afryce, dokładniej w Maroku. Gdzie nie spojrzeć ta globalizacja... Na mój stół zawitał wiec tagine z bażanta.
Już dawno miałem ochotę zaprosić go do domu na mały obiad, ale jakoś nie było ku temu okazji ;-) Tak się jednak zdarzyło, że wpadł mi w ręce jego szkocki członek rodziny. Młodziutki dziki bażant aż się wprosił na obiad. Skoro szkocki to poszukałem inspiracji w kuchni brytyjskiej, która to (jak się okazało) sama znalazła ją w Afryce, dokładniej w Maroku. Gdzie nie spojrzeć ta globalizacja... Na mój stół zawitał wiec tagine z bażanta.
Bażanta jadłem pierwszy raz, nie licząc pasztetu z niego. Mięsko ma pyszne i jak na tak niewielką, młodą sztukę ma go zadziwiająco sporo. Wiele się naczytałem o suchości bażantów, sporo przepisów zaleca obłożenie go słoniną lub boczkiem. Przyznam szczerze, że przy dokładnym nawilżeniu go marynatą i pieczeniu pod przykryciem, jak ja to zrobiłem, tłuste dodatki okazały się kompletnie zbędne. Bażant był soczysty, wilgotny i niesamowicie pyszny!
Miałem trochę duszę na ramieniu jedząc go - z dwóch względów. Powodem pierwszego było ostrzeżenie o możliwej zawartości śrutu. W sumie kto jak kto, ale ja powinienem się bać! Wszelkie niespodzianki dopadną mnie jako pierwszego. Już raz spotkałem się ze śrutem w pasztecie z bażanta, każde zagubione ziele angielskie jest moje, mam ości nawet w paluszkach rybnych (mimo zmielonej ryby) ;-P
Drugim powodem był fakt, iż podczas pysznego obiadu mój zaokienny Koleżka mocno dawał, dość głośne, sygnały niezadowolenia. Normalnie miałem potem kłopoty ze spaniem i ptactwo śniło mi się po nocach :-)
Gorąco polecam ten sposób przygotowania mięsa - nie tylko bażanta. Marynata doskonale nada się do każdego innego ptaka oraz ryby.
Inspirowałem się przepisem ze strony bbcgoodfood.com
Składniki (2 porcje):
Ptak:
- 1 bażant (ok. 900 g)
- 2 marchewki, pokrojone w kawałki
- 2 czerwone cebule, pokrojone w kawałki
- 6 śliwek suszonych, daktyli lub fig (ja dałem śliwki kalifornijskie)
- oliwa z oliwek do smażenia
- ewentualnie 1 łyżka masła do wykończenia sosu
Chermoula - marynata:
- 1 czerwona cebula, posiekana
- 2 ząbki czosnku, posiekane
- 1,5 cm kawałek świeżego imbiru, posiekany
- sok z 1 cytryny
- 1 łyżeczka sosu rybnego
- 1 łyżeczka miodu
- 1 łyżeczka kminu rzymskiego, mielonego
- 1 łyżeczka papryki słodkiej w proszku
- 1 łyżeczka kurkumy
- 1/2 łyżeczki chilli, sproszkowanej
- 1 łyżka natki pietruszki, posiekanej
- 1 łyżka natki kolendry, posiekanej
- 40 ml oliwy z oliwek
- 2 porcje kuskus
- 1 łyżka masła
- kilka listków mięty, posiekanych
- 1 łyżka rodzynek
- szczypta harissy
Przygotować marynatę. Wszystkie składniki zmiksować w malakserze do konsystencji pasty, którą to następnie nasmarować dokładnie bażanta. Ptaka owinąć w folię spożywczą i umieścić w lodówce na minimum 4 godziny, a jeszcze lepiej na całą noc.
Rozgrzać piekarnik do temperatury 220 stopni. Na patelni rozgrzać oliwę i obsmażyć na niej bażanta z każdej strony na brązowo.
Do naczynia żaroodpornego z przykrywką (żeliwne, ceramiczne, brytfanka, naczynie tagine) włożyć cebulę i marchewkę. Na to położyć bażanta - biustem do góry. Zalać 300 ml wody. Przykryć pokrywką, wstawić do pieca i piec 30 minut. Następnie zmniejszyć temperaturę do 180 stopni i piec kolejne 30 minut.
10 minut przed końcem pieczenia bażanta przygotować przystawkę. Do miseczki wsypać kuskus, dodać pozostałe składniki przystawki i zalać gorącym bulionem - wg instrukcji umieszczonej na opakowaniu.
Po upieczeniu bażanta wyciągnąć go z naczynia i owinąć w folię aluminiową - wilgoć lepiej się rozłoży wewnątrz mięsa. Jeśli jest taka potrzeba na kuchence zredukować sos. Można dodać do niego łyżkę masła, będzie bardziej aksamitny.
Na talerzach umieścić warzywa z sosu, przystawkę oraz bażanta podzielonego na pół - wzdłuż kręgosłupa i mostka. Polać sosem.
Smacznego:-)
Kiedyś zastanawiałam się nad zakupem naczynia "tagine", ale poczytałam w internecie różne testy i się okazało, że jego kształt to trochę chwyt marketingowy i nie warto inwestować, zwykle wcale niemałych pieniędzy, w taki dodatkowy kuchenny "klamot", który będziemy używać okazjonalnie. Do każdego dania "tagine", według testów tamże opisanych, wystarczy naczynie żaroodporne - może być szklane lub żeliwne, byle posiadało pokrywkę :) Podobno samo naczynie wcale nie wpływa na uzyskiwany smak potrawy.
OdpowiedzUsuńJestem za to strasznie ciekawa smaku bażanta, ale chyba ze względów, które opisałeś powyżej bym się nie odważyła zjeść go całego w takiej postaci, w jakiej prezentuje się na ostatnim zdjęciu :) Zadowoliłabym się małym kawałkiem z "biustu" - jak to ładnie określiłeś :)
Udanego dnia!
Edith
Ja tez wolę bardziej uniwersalne naczynia, bo narzekam niestety na brak miejsca w kuchni. Bażant zmieścił się do naczynia żeliwnego, do kurczaka mam brytfankę. Ważne, aby była przykrywka i tyle :-) Jestem za to ciekaw garnka rzymskiego i muszę się nim bliżej zainteresować...
UsuńNaprawdę warto zjeść bażanta, bo jest pyszny. W sumie przygotowując go widać czy jest uszkodzona gdzieś skóra i raczej metalowych niespodzianek być nie powinno, ale producent zabezpieczył się odpowiednia notką na opakowaniu :-)
A takiego bażanta znajdziesz w sklepie, w którym sama robisz zakupy :-)
My mamy tagine, ale robi bardziej za dekoracje. Tego typu potrawy tez robie w garnku zeliwnym, calkiem fajne i niedrogie sa w ikei. Kiedys robilam pasztet z bazanta i od tego czasu kompletnie sie zniechecilam do calego ptaka. Na szczescie u mnie mozna dostac na przyklad same piersi.
OdpowiedzUsuńW Pl niestety nie ma samych piersi, a szkoda, bo widziałem masę fajnych przepisów. Trzeba sobie samemu wyskubać ;-)
UsuńFakt, garnek żeliwny sprawdza się rewelacyjnie!
Rosół z bażanta z kołdunami, który robiłam na święta był przepyszny - mięso było aromatyczne i delikatne, wcale nie suche. Dlatego chętnie skusiłabym się na takie tagine. Tym bardziej, że w mojej okolicy nie ma żadnego "Koleżki", który mógłby się potencjalnie na mnie zemścić za konsumpcję znajomych ;)
OdpowiedzUsuńJak tak dalej pójdzie to naprawdę wybiorę się do Ciebie na to jedzenie na pieszo. Ot co.
OdpowiedzUsuńAle czemuż to pieszo?? Podobno pociągi tak fajnie kursują ;-P
UsuńDzisiaj marynuję dwa bażanty. Jedną marynatę robię z małym wyjątkiem (+ jałowiec, - pietruszka) z Twojego przepisu, a do drugiej dodałam sok i otartą skórkę z pomarańczy. Jutro będziemy smakować! :-)
OdpowiedzUsuń52 year old Environmental Specialist Shane Waddup, hailing from Saint-Paul enjoys watching movies like "Low Down Dirty Shame, A" and Graffiti. Took a trip to Primeval Beech Forests of the Carpathians and drives a De Dion, Bouton et Trépardoux Dos-à -Dos Steam Runabout "La Marquise". przydatne odnosniki
OdpowiedzUsuń