Zrobienie tego tortu zajęło mi prawie rok, ale jak na najstarszy tort świata, rok nie jest długim okresem.
Ostatnie wakacje spędziłem w Górnej Austrii, której stolicą jest właśnie Linz. Oczywiście obowiązkowe punkty programu, jeśli chodzi o zwiedzanie, to miejsca atrakcyjne kulinarnie. Miedzy nimi kolosalne znaczenie miała pewna cukiernia znana właśnie z najlepszej wersji tego tortu.
Nazwa Linzer Torte niekoniecznie pochodzi od nazwy miasta. Oprócz tak stanowiącej historii jest również ta, która pochodzenie tortu przypisuje wiedeńskiemu cukiernikowi o nazwisku Linzer. Dziś naprawdę trudno komukolwiek przyznać rację, ważne jest jednak miejsce, w którym można skonsumować tort naprawdę godny miana tego jedynego w swoim rodzaju. To cukiernia Jindrak Konditorei w Linz, w której co roku wypieka się 80000 tych słodkich torcików.
Tort z tej cukierni to cukierniczy majstersztyk. Naprawdę ciężko się mu oprzeć i pozostawia po zjedzeniu niezapomniane wrażenie. Od razu po konsumpcji wiedziałem, że czeka mnie samodzielny wypiek i przyznam się, że moja wersja jest godna swego imienia. Naprawdę przepis, którym się inspirowałem, "daje radę" :-)
Oczywiście już będąc w Austrii zaopatrzyłem się w tamtejszą marmoladę, z góry przeznaczając ją na ten tort. Jednej rzeczy potrzebnej przy torcie jednak nie nabyłem, tak więc został wykonany bez niej. To Tortenoblate, czyli rodzaj opłatka/wafla, który położony na spodniej warstwie ciasta jest smarowany marmoladą. Ma za zadanie nie dopuścić do wsiąkania marmolady w ciasto.
W sumie nigdy z czymś takim się nie spotkałem, wiec brak tego nie został przeze mnie zauważony ;-)
I ostatnia bardzo ważna uwaga. Jak pewnie zauważycie za chwilkę tradycyjny tort powinien mieć ornament w kształcie kratki. Mój niestety ma na wierzchu więzienną kratkę, czyli szczebelki. To niestety moja wada, że podjadam ciasto podczas przygotowywania wypieków i starcza go na tyle ile widać na zdjęciu ;-)
W smaku oczywiście nie zmienia to nic, ale ile daje przyjemności jeszcze przed włożeniem ciacha do pieca ;-P
Inspirowałem się książkami Das neue Sacher Kochbuch oraz Die oberösterreichische Küche.
Składniki:
- 300 g mąki pszennej
- 300 g orzechów włoskich - łuskanych, startych (zmielonych)
- 220 g cukru
- 1/2 łyżeczki goździków, mielonych
- 1 łyżeczka cynamonu, mielonego
- sok z 1/2 cytryny
- skórka z 1/2 cytryny
- 2 łyżki cukru waniliowego
- 1 jajko
- 2 żółtka
- 280 g masła, zimnego
- 1 słoik marmolady z czerwonej porzeczki (ok. 400 g)
- 2 łyżki śmietanki kremówki 30%
- 40 g migdałów - sparzonych, posiekanych
- cukier puder - do posypania
Wymieszać mąkę, orzechy, cukier, sproszkowane goździki, cukier waniliowy i cynamon. Dodać jajko, 1 żółtko, sok i skórkę z połowy cytryny oraz drobno pokrojone masło. Wyrobić ciasto kruche - ręcznie lub malakserem (porady dotyczące ciasta kruchego TUTAJ). Owinąć folią spożywczą i schłodzić w lodówce przez 30-60 minut.
Nagrzać piekarnik do temperatury 170 stopni i przygotować tortownicę 24-26 cm.
2/3 ciasta rozwałkować na średnicę tortownicy i umieścić w tejże. Ciasto posmarować marmoladą, a z pozostałej 1/3 ciasta uformować wałeczki grubości ołówka. Z tej części ciasta powinna powstać kratka na powierzchni marmolady oraz obramowanie dookoła wewnętrznej części blaszki. Obramowanie delikatnie docisnąć do reszty ciasta.
Ostatnie żółtko wymieszać ze śmietanką i posmarować powstałym płynem rolki ciasta tworzące kratkę. Przestrzenie między kratkami posypać posiekanymi migdałami. Piec około 50 minut, a po przestygnięciu posypać cukrem pudrem.
Smacznego :-)
Smacznego :-)
Nigdy nie jadłam takiego ciasta, ale wygląda bardzo kusząco
OdpowiedzUsuńJa słyszałem o tym cieście i widziałem je, ale dopiero w zeszłym roku zjadłem po raz pierwszy. I żałuję, że tak późno :-)
UsuńPrzymierzam się do Linzer Torte, oby mi nie zeszło tyle co Tobie :) Ale wyszedł świetnie, pewnie dobrze smakował?! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie warto zwlekać, nie bierz ze mnie przykładu ;-)
UsuńBył pyszny i był bardzo krótko :-D
Oryginału nie jadłam, nie wiem jak smakuje, ale chętnie wypróbuję Twój przepis :) Mniam!!!!!!!
OdpowiedzUsuńLubię takie regionalne przysmaki, a co do zwlekania ze zrobieniem jakiegoś przepisu, to ja miałam tak z croissantami i było warto je jednak zrobić :D
OdpowiedzUsuńCzęsto jest tak, że warto trochę odwlec w czasie jakiś przepis. Coś się w międzyczasie człowiek nauczy i w końcu wyczekane danie wyjdzie niemal idealne :-) Co do croissantów to nadal zwlekam ;-)
UsuńAle tu u Ciebie fajnie! Malo jest facetow z taka pasja i konsekwencja. Tyle wpisow w ciagu miesiaca! Na pewno sie skusze na Twoja watrobke. Pozdrawiam i powodzenia.
OdpowiedzUsuńCo do pasji stania przy garach to jest ona niezaprzeczalna, ale sam jestem zdziwiony, że tak wytrwale tu pisuję ;-)
UsuńRównież pozdrawiam !