W Czechach jestem stałym gościem. Myślę, że kilkanaście razy w roku na pewno odwiedzam naszych południowych sąsiadów. Oprócz stałych punktów programu, czyli spaceru po górach, atrakcji kulinarnych w jakiejś gospodzie i szybkich zakupów, czasem zapuszczam się w otchłanie supermarketów w poszukiwaniu czegoś nowego :-)
Kiedyś to, wędrując przy stoisku garmażeryjnym w poszukiwaniu sałatki, której smak pamiętam z dzieciństwa, trafiłem na serki camembert w olejowej marynacie, zamknięte w małym wiaderku (jak u nas śledzie) - nakládaný hermelín. Hermelin to odpowiednik naszego camemberta, król serów - jak nazywają go Czesi. Camembert uwielbiam, jak zresztą prawie każdy ser, wiec długo się nie zastanawiałem. Dopiero po powrocie do domu sprawdziłem co kupiłem. Tak mi to posmakowało, że długo nie trwało, aż zrobiłem swój.
Doskonała potrawa na śniadanie, czy kolację. Super przekąska na imprezę, świetnie smakuje z czerwonym winem jak i z piwem. Ma tylko dwie wady. Nie można się doczekać, aż będzie gotowy, a potem znika w oka mgnieniu.
Przepis poniżej, to przepis na klasyczną wersję. Ale tylko Wasza fantazja Was ogranicza. Do podanego zestawu można dodać oliwki i trochę fety. Serki można przekroić horyzontalnie na pół, posmarować pastą z suszonych pomidorów lub pesto, złożyć jak kanapkę i zamarynować. Po prostu fantazjujcie. Na początek jednak wypróbujcie tą wersję. Tylko ona pozwala zapoznać się z kremowym, delikatnym smakiem camemberta przesyconym marynatą. Pięć dni to minimum marynowania. Po tygodniu smakuje jeszcze lepiej :-)
Składniki:
- 3 sery camembert (najlepiej naturalne)
- 3 kawałki papryki konserwowej
- 1 średnia cebula czerwona
- 1/2 świeżej papryczki chilli
- 1 łyżeczka ziaren pieprzu kolorowego
- 1 łyżeczka ziaren ziela angielskiego
- 5 listków laurowych
- 3 ząbki czosnku
- olej do zalania w słoiku (oliwa z oliwek lub dobry olej rzepakowy lub słonecznikowy)
Sery pokroić na połówki, jeśli są większe to na ćwiartki. Papryki pokroić w paski, cebulę w półtalarki, czosnek w plasterki. Wszystko, łącznie z przyprawami, umieścić w litrowym słoiku lub innym zamykanym naczyniu (warstwami). Zacząć od jednego serka, potem dodatki, kolejny serek i znów dodatki itd. Gdy wszystko znajdzie się w słoiku, zalać zawartość oliwą lub olejem, tak aby całość była nią przykryta. Ja stosuję oliwę z oliwek i olej rzepakowy w proporcji pół na pół. Zamknąć słoik i umieścić w lodówce. Zapomnieć o nim na 5 dni. Potem zajadać się ze smakiem.
Jako dodatek do sera pasuje kawałek bagietki lub focaccia. Na tą drugą, w wersji nieco innej niż zwykle, przepis pojawi się jutro :-)
Oliwy czy oleju nie wylewajcie, bo są pełne aromatów. Czego nie zjecie z pieczywem można wykorzystać przez kilka dni jako dressing do sałatek lub nawet do smażenia.
Smacznego :-)
Bardzo ciekawe, nigdy nie próbowałam camemberta w takiej formie, a rewelacyjnie wygląda!
OdpowiedzUsuńDla mnie to nowość. Póki co marynowałam jedynie fetę i labneh. Ale jako, że wprost uwielbiam wszelkiego rodzaju sery, to na pewno się skuszę. Nie wiem tylko jak wytrzymam te kilka dni podczas których ser będzie się marynował!
UsuńPrzez pięć dni trzeba to tylko oglądać, więc wtedy jest czas na zachwycanie się wyglądem... I twardą trzeba wówczas być, a nie "miętką" ;-)
UsuńJa zastawiłem wysokimi słoikami w lodówce, żeby nie rzucały się w oczy. Można spróbować po 3 dniach, a następnie po 5. Na drugi raz będziesz już pamiętać, że warto czekać :)
Ech, te uroki życia przy granicy, jak mniemam? :-) Zazdroszczę lokalizacji. A ser wygląda znakomicie, nigdy czegoś takiego nie jadłam, ale myślę, że warto spróbować.
OdpowiedzUsuńNo już tak dobrze od wielu lat nie mam niestety :-(
UsuńAle jak tylko odwiedzam rodziców to w planie wycieczki Czechy są bankowo, bo stamtąd to tylko kwadrans.
Jeśli tylko się lubi ser to koniecznie trzeba spróbować.
Miałam okazję taki ser jeść-faktycznie jest niesamowity. Nie pomyślałam, żeby pokusić się zrobić go w domu. Fajnie jest znaleźć sprawdzony przepis.
OdpowiedzUsuńTak na dokładkę - mieszkasz w moim mieście.
Pozdrawiam:)
Ja jak tylko zjadłem go pierwszy raz zacząłem szukać czeskich przepisów :-)
UsuńNie jestem z "dziada pradziada" Wrocławianinem, wiec istnieje duże prawdopodobieństwo, że to ja w Twoim mieście mieszkam, a nie Ty w moim ;-)
Pozdrawiam krajankę :-)
my też jesteśmy "napływowi", ale dla mnie to już miasto "rodzinne"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam raz jeszcze
To mój kolejny przepis zainspirowany Twoim wpisem - zapraszam: http://cafebabilon.blogspot.com/2012/11/camembert-marynowany-czyli-nakladany.html
Usuńpierwsza próba za mną :) nie mogę się doczekać kolejnej soboty kiedy będę mogła spróbować efektu ;)
OdpowiedzUsuńTo jest największy problem, czekanie :-)
UsuńJa czekam na Twoje wrażenia po zjedzeniu...
Nakladany hermelin? Dla mnie pycha :)
OdpowiedzUsuńTylko zawsze czekałam 7 dni, co oczywiście było trudne. Słoik zawsze stał przez cały tydzień w temperaturze pokojowej. I nigdy nie kroiłam serów.
Najlepsze są wtedy, gdy staną się kruche, a w środku utworzą się dziurki, jak w żółtym serze.
Najlepsze z piwem :)
Nigdy nie próbowałem oryginalnego hermelina nakladanego. Ale trzykrotnie sam go sporządziłem. Wrażenia bardzo pozytywne. Ale mam taką refleksję. Hermelin nakładany to przerost formy na treścią. Gdybym miał możliwość kupienia tego smakołyku, wszystko było by OK. Pewnie nie raz bym kupił. Ale duża pracochłonność sporządzenia tej przekąski oraz długi czas oczekiwania na efekt końcowy powoduje pewien zawód. Oryginalne, smaczne ale czy warte takiego zachodu ? Hermeliny nakładane zrobię jeszcze kilka razy i może się w końcu dowiem czy warto.
OdpowiedzUsuńPS nr 1
Czy w Polsce można gdzieś kupić gotowego hermelina nakładanego ? Nie mam na myśli lokali gastronomicznych bo tam trzeba się specjalnie wybrać i do tego zapłacić nie mało. A ja chciałbym rozkoszować się tym smakołykiem w domowym zaciszu.
PS nr 2
Może jestem dziwakiem ale najsmaczniejsza w tej zakąsce jest olejowa zalewa bogata w smaki i aromaty. Jej spożywanie z pieczywem przedłuża rozkosze smaku tej zakąski o kilka dni.
Nigdy nie próbowałem oryginalnego hermelina nakladanego. Ale trzykrotnie sam go sporządziłem. Wrażenia bardzo pozytywne. Ale mam taką refleksję. Hermelin nakładany to przerost formy na treścią. Gdybym miał możliwość kupienia tego smakołyku, wszystko było by OK. Pewnie nie raz bym kupił. Ale duża pracochłonność sporządzenia tej przekąski oraz długi czas oczekiwania na efekt końcowy powoduje pewien zawód. Oryginalne, smaczne ale czy warte takiego zachodu ? Hermeliny nakładane zrobię jeszcze kilka razy i może się w końcu dowiem czy warto.
OdpowiedzUsuńPS nr 1
Czy w Polsce można gdzieś kupić gotowego hermelina nakładanego ? Nie mam na myśli lokali gastronomicznych bo tam trzeba się specjalnie wybrać i do tego zapłacić nie mało. A ja chciałbym rozkoszować się tym smakołykiem w domowym zaciszu.
PS nr 2
Może jestem dziwakiem ale najsmaczniejsza w tej zakąsce jest olejowa zalewa bogata w smaki i aromaty. Jej spożywanie z pieczywem przedłuża rozkosze smaku tej zakąski o kilka dni.
http://www.skvelenalozenecesko.cz/
OdpowiedzUsuń35 yr old Clinical Specialist Travus Chewter, hailing from Val Caron enjoys watching movies like The Derby Stallion and Vacation. Took a trip to Quseir Amra and drives a Contour. Dowiedz sie tutaj
OdpowiedzUsuń