Nie ukrywam, że lubię od czasu do czasu zagryźć zęby na soczystym burgerze. Gdyby nie fakt, że jestem wybrednym mięsożercą, to pewnie skończyło by się na na Mc... lub Burger... albo czymś innym z neonem z daleka zachęcającym do odwiedzin.
Oczywiście nie narzekam na te neony i z daleka im macham (od czasu do czasu), ale jednak własny burger to coś, czego nie zastąpi żadna receptura powstała w pokoju pełnym jajogłowych księgowych tnących koszty ;-)
Hamburger to oczywiście wołowina, więc to danie jest dla ludzi lubiących te czworonogi - ja do nich należę. Bardziej lubię tylko te, które dodatkowo mają zakrzywione rogi i robią "beeee"... Z nich też są pyszne burgery, ale to nie klasyka, a o niej dzisiaj mówimy :-)
Moje hamburgery to nie danie typu fast food. Takie można zjeść na dworcach i stacjach benzynowych, chociaż kolejki ustawiające się przed kasami barów "non stop open" przeczą tej nazwie. Nie wiem co tam jest fast, a z food to z reguły nie ma nic wspólnego...
Ten hamburger to pomysł podpatrzony kiedyś w Czechach. W oryginale robiony z własną bułką, ale skoro miało być fast to dziś sobie to darowałem. Obiecuję, że na bułkę przepis wkrótce zamieszczę.
- 4 bułki
- 300 g chudego, mielonego mięsa wołowego
- 2 kromki chleba tostowego
- odrobina mleka do namoczenia chleba tostowego
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżeczka świeżo startego imbiru
- 1 łyżeczka słodkiej, mielonej papryki
- 1 łyżeczka mieszanki curry
- 1 łyżka posiekanego szczypiorku
- sól, pieprz - do smaku
Dodatki:
W sumie nie będę nikomu narzucać. Każdy ma swoje ulubione smaki. Ja zawsze dodaję oczywiście ser żółty, pomidor, ogórek i paprykę (czasem konserwowe, czasem świeże), odrobinę czerwonej cebuli i sałatę. Z sosów - majonez, ketchup, czasami tatarski lub Tysiąca Wysp.
Mięso umieszczamy w miseczce. Chleb tostowy namaczamy w mleku i gdy je wchłonie wrzucamy do mięsa. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, imbir, paprykę, curry i szczypiorek. Mieszamy, doprawiamy solą i pieprzem, wstawiamy na 30 minut do lodówki.
Po tym czasie formujemy z masy 4 burgery i smażymy je na patelni.
Do nagrzanego piekarnika lub mikrofali z grillem wstawiamy przeciętą horyzontalnie bułkę, kotleta z solidnym plastrem sera na wierzchu i zapiekamy kilka minut. Po wyjęciu - według własnego uznania i w sobie tylko znanej kolejności - umieszczamy między częściami pieczywa mięcho z roztopionym serem, sosy i ulubione warzywka. W końcu każdy ma swoja tajną recepturę i poza mięsem, które jest tu najważniejsze niczego nie narzucam.
Zjadamy ze smakiem i nie badamy w najbliższym czasie poziomu cholesterolu :-)
Gdy tylko zobaczyłam post na Durszlaku, to od razu mi się zachciało takiego domowego burgera! Świetna propozycja! (no, tylko, że teraz głodna jestem..!) ;)
OdpowiedzUsuńJa jak pisałem przed północą posta to też zgłodniałem. To chyba normalny odruch :-)
UsuńI mi kiszki marsza zagrały:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam domowe hamburgery:)sama ostatnio zamiesciłam na nie przepis na blogu:)
OdpowiedzUsuńpokochaj-gotowanie.bloog.pl
Domowe burgery sa najlepsze (i najzdrowsze), choc od czasu do czasu nachodzi mnie nieodparta ochota na takiego smiec-burgera z budki :)
OdpowiedzUsuńDomowe burgery są przepyszne! Szczególnie w wersji slow, z własnej roboty bułeczką ;)
OdpowiedzUsuńAle przyznam, że czasem bierze mnie smak na to świństwo w "Maku".
No tak... Podpadłem za te bułeczki ;-)
UsuńJuż chemicy-magicy z maca zadbali o to żeby nam smakowało. Zaglądam jak pojawiają się jakieś sezonowe kanapki, wszystko jest dla ludzi, lenistwo też :-)
eee Twoj hamburger inny:) ale tez fajnie brzmi:)
OdpowiedzUsuńTeż lubię domowe burgery, zwykle robię je mało oryginalnie, bo z mięsem z indyka. Smakują bardzo dobrze. Sałatę zastępuję szpinakiem, bo go uwielbiam i zawsze sama robię sos jogurtowo-majonezowy ze świeżymi ziołami i ostrą papryką. Mniam!!!
OdpowiedzUsuń31 year old Accounting Assistant IV Isabella Tear, hailing from Sheet Harbour enjoys watching movies like "Legend of Hell House, The" and Cryptography. Took a trip to Rock Drawings in Valcamonica and drives a Chevrolet Corvette L88. wejdz tutaj
OdpowiedzUsuń