Nie będę się rozpisywać bo prawda jest tylko jedna :-) Wstajecie dziś w niedzielę, patrzycie na termometr i widzicie temperaturę mrożąca krew w żyłach. Marzycie o świeżym pieczywku na śniadanie, ale Wasz Misiu, ale nie polarny (Misia możecie zastąpić Żabką :-)), stuka się w czoło patrząc na termometr. To są bułeczki, na których przygotowanie nie potrzebujecie dużo czasu. Smakują na śniadanie, na obiad i kolację. Są tak szybkie w wykonaniu, że zanim doczytacie ten tekst do końca, powinnyście (powinniście ) mieć je już w piecu :-)
- 250 g mąki pszennej + odrobina do podsypania
- 4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 30 g masła
- 1 cebula
- 50 g startego parmezanu
- 1/2 szklanki mleka + 1/2 szklanki wody
- szczypta soli
- szczypta pieprzu cayenne
- papier do pieczenia
Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 210 stopni. Na patelni rozpuszczamy masło, wrzucamy drobno posiekaną cebulę i smażymy ją do zrumienienia.
W misce mieszamy mąkę, sól i ser, dodajemy zrumienioną cebulę i dolewamy prawie całe mleko z wodą (trzeba połączyć łyżką wszystkie składniki, ale ciasto ma być nadal lekko klejące - w razie potrzeby dolewamy płyn do końca). Na blacie, lekko podsypanym mąką, szybko wyrabiamy ciasto (kilka ruchów dłonią, im dłużej wyrabiamy tym gorzej), rozwałkowujemy ciasto na grubość 2 cm i wykrawamy szklanką okrągłe bułeczki. Kładziemy kawałki ciasta na blaszce wyłożonej papierem i posypujemy delikatnie pieprzem cayenne. Pieczemy 15-20 minut, do momentu, aż bułeczki się ładnie zrumienią.
Smacznego :-)
Smacznego :-)
A jeśli chcecie spróbować innego, domowego pieczywa to zapraszam na:
Wyglądają pysznie, na pewno spróbuję :-) Tylko z parmezanem w mojej okolicy krucho, trzeba jechać aż do hipermarketu, a w niedzielę - tłumy. Więc może zrobię cebulowe? :-) Rozmarzyłam się...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mrs. S.
Zwykły żółty ser też się nada, ważne żeby był twardy :-)
UsuńZawiadamiam, że bułki zostały upieczone i skonsumowane! :D Sera żółtego też nie było w lodówce, więc tylko cebulka, ale wyszły bardzo dobre. Mam tylko pytanie o to, czy pieczesz w termoobiegu czy nie? Ja w termo i zazwyczaj w niższej temperaturze niż podanej w przepisach. I dziś piekłam w 190, ale dłużej - około 25 minut.
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że smakowały :-)
UsuńNie piekę na termoobiegu. Daje zawsze górną i dolną grzałkę, wiec to cenna wskazówka co do reszty przepisów, które się tu pojawią :-).
Faktycznie z wiatraczkiem dobrze dawać niższa temperaturę niż podana w przepisach, tak o 10-15 %. Być może czas to kwestia tego, że piekę na obu grzałkach i góra się tez szybko rumieni. Ale chyba zawsze odrobina rozsądku jest wskazana. Często się zdarza,że trzeba trochę nagiąć przepisy, nie tylko co do czasu, ale i ilości składników (szczególnie mąki).
PS. Wczoraj piekłem jakieś 17 minut.
Czyli dobrze kombinowałam z temperaturą ;-) Acha, ja zawsze jak piekę pieczywo wsuwam do piekarnika naczynie z zimną wodą - żeby skórka w bułkach/chlebie nie była za twarda.
UsuńPowodzenia w prowadzeniu bloga, będę zaglądać!
Mistrzostwo !
OdpowiedzUsuń